Jest to starodawna uroczystość ku czci Słońca, które przez to, że było, jest i zapewne przez jakiś czas będzie źródłem życiodajnego ciepła i światła, od zarania dziejów było czczone przez wszystkie dawne ludy. Przez to, że święto to przypada na czas najdłuższego dnia i najkrótszej nocy, pełniło niegdyś w obrzędowości pogańskiej szczególną rolę. W którą stronę nie spojrzymy, czy na starodawnych Celtów, obchodzących w tym czasie swoje święto Litha
Świętowanie rozpoczynano od wygaszania wszelkich ognisk. Potem, by rozpalić nowy ogień stawiano w pewnym miejscu słup, na który nakręcano jesionowe koło z drewnianymi szprychami symbolizujące Słońce. Koło było pokryte słomą. Tak długo i szybko nim kręcono, aż pierwsze iskry podpalały słomę. Wtedy je zdejmowano i toczono do stosów drewna usypanych na wzgórzach. Potem ten święty ogień kobiety zabierały ze sobą do domu, by ponownie rozpalić w domu wcześniej wygaszone paleniska.
Była to noc łączenia się w pary. W czasach, kiedy jeszcze małżeństwa były aranżowane przez rodziców, starszyznę i swatów, w tę jedną noc pozwalano młodym na samodzielny wybór. Tutaj inicjatywę przejmowały dziewczyny. Plotły one wianki, wkładały w nie łuczywo i puszczały na wodę. Kto wyłowił wianek, stawał się oblubieńcem dziewczyny, bez drwin i kpin. Szli razem w las w poszukiwaniu kwiatu paproci, a kiedy wracali, skakali wspólnie przez ognisko i tak zawierali związek małżeński.
Istnieje wiele wróżb i obrzędów związanych z tym świętem. Wierzono, że kąpiel w wodzie oczyszcza duszę i ciało oraz leczy różnorakie choroby. Bydłu zakładano wieńce z bylicy, by ochronić je przed złem. Składano drobne ofiary, zwierzynę, zioła, by zapewnić urodzaj i płodność. Popiół z ogniska, wystudzony i rozsypany na dachu domu, chronił domostwo od pożaru. Dym z ogniska miał poprawiać wzrok. Zioła zrywane w ten dzień, przed tzw. pierwszym ptakiem, czyli bardzo wcześnie rano, miały szczególną moc.
W czasie tego święta kobiety i mężczyźni biesiadowali wokół ogni. Niewiasty podczas tańców wrzucały do ognia po trochu z każdego gatunku przyniesionych ziół wierząc, że dym zabezpieczy wszystkich od złego. Resztę ziół zabierano do domów, by powtykać je w strzechy chat, obór i stodół.
Puszczanie wianków świętowane do dzisiaj w Noc Świętojańską wprowadzono dużo później, przy okazji chrystianizacji pogan, co miało swoje magiczne znaczenie. Taki wianek powinien zawierać zapaloną świecę. Z nich również wróżono. I tak:
- gdy wianek był wyłowiony przez kawalera, wróżyło to szybkie zamążpójście
- gdy popłynął dalej, na zamążpójście dziewczyna musiała jeszcze poczekać
- gdy zaplątał się w sitowie wróżyło to staropanieństwo
Również my możemy skorzystać z jednego rytuału. W ten szczególny dzień powinniśmy w tajemnicy i w milczeniu pozbierać zioła i kwiaty. Już w nocy bierzemy naczynie z wodą, a kwiaty zaplatamy w girlandę. Wieniec układamy wokół naczynia. Jeżeli jesteśmy dziewczyną mówimy: "najmilszy, przyjdź się napić". Jeżeli jesteśmy chłopcem mówimy: "najmilsza sercu, przyjdź i daj mi pić". Jeżeli miłość jest blisko, na dnie naczynia pokaże się twarz ukochanej osoby.
Jeszcze w II połowie XVI wieku Marcin z Urzędowa pisał w swoim zielniku: „U nas w wilją świętego Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały i śpiewały djabłu cześć i modłę czyniąc. Czyńcie więc sobótkę drogie wiedźmy, niech się dzieje!”.
Źródło: http://magia.onet.pl/artykuly/swieta-i-obrzedy,610/tradycja-nocy-kupaly,63025.html